"Odyseja Umysłu"
Dnia 15 marca 2014r., z samego rana, wyruszyła grupa młodych Odyseuszy, z Tarnowa Opolskiego, w skład której wchodzili: Agata Kuźma, Aleksandra Wastag, Mateusz Jamiński, Piotr Sziroky oraz Jakub Tatina. Podążali na Regionalne Eliminacje Odysei Umysłu, odbywające się w Wrocławiu. Ostatecznie wspięli się na bardzo wysokie pozycje (aż dwa II miejsca!) w tabeli końcowych wyników, lecz niestety nie przeszli do etapu ogólnopolskiego mającego miejsce w Gdańsku. Dlaczego dwa drugie miejsca? Otóż, uczestnicy konkursu decydują się na prace nad jednym problemem, natomiast tarnowska drużyna zdecydowała się przygotować dwa różne problemy długoterminowe. Wymagało, to od nich dwa razy więcej pracy i energii. Wzbudzili tym podziw organizatorów i pozostałych uczestników konkursu. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że do tej pory w Polsce nikt jeszcze nie odważył się pracować nad dwoma zadaniami.
Wróćmy jednak do początku pobytu we Wrocławiu. Po dotarciu do celu musieliśmy odbyć nieco nudnawy proces "rejestracji" drużyny. Potem szło już z górki. Przygotowanie strojów, rekwizytów, ostatnie próby, aż wreszcie nadchodzi moment, kiedy musimy iść, bo nadszedł nasz czas. Nasze 5 minut na scenie. Wszyscy wiemy, że jesteśmy przygotowani, bo właśnie dla tych kilku minut poświęcaliśmy ostatnio nasz cały wolny czas. Po wejściu na scenę, niektórych łapie standardowa trema, ale już po chwili każdy czuje powszechnie panującą luźną atmosferę Odysei. Po występie nadchodzi czas na przypływ euforii. Niestety nie trwa on długo, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że został nam jeszcze jeden występ. Tym razem jest to nasz "główny" problem, nad którym spędziliśmy znacznie więcej czasu. Tym sposobem powtarzamy procedurę przygotowań wszystkich potrzebnych elementów, tym razem kładąc dużo większy nacisk na aspekt techniczny. Jest to spowodowane tematyką występu. Poprzedni był przedstawieniem czysto modelarsko-teatralnym, nazywanym powszechnie "balsą" ze względu na ważny udział tego też drewna w występie, a drugi jest już przedstawieniem techniczno-teatralnym. W pierwszym problemie należało zbudować min trzy częściową "wieżę" z 18 g balsy. Organizatorzy podali szczegóły dotyczące wyglądu konstrukcji. Zadanie polega na utrzymaniu przez wieżę jak największego ciężaru. Elementy wieży początkowo musiały być wkomponowane w artystyczne wyobrażenie Ziemi. W trakcie przedstawienia, w określonym miejscu, była budowana i obciążana odważnikami konstrukcja. Nasze przedstawienie spodobało się sędziom, którzy bardzo wysoko ocenili nasz występ. Fabuła przedstawienia zakładała, że zły Pingwin chce zamrozić nasza planetę. Zajączek, Jeż, Kot oraz Jeleń próbują mu to skutecznie uniemożliwić. Tekst przedstawienia był pisany wierszem.
Głównym założeniem drugiego problemu był lot w kosmos. A skoro lot w kosmos to też potrzebny jest "statek kosmiczny", w którym może podróżować kierowca. No i tak oto przechodzimy do meritum sprawy. Nasz pojazd musiał pokonać określoną ilość kursów na scenie, musiał być zasilany dwoma różniącymi się od siebie napędami, w trakcie jazdy musiał wykonać trzy narzucone przez organizatorów zadania. Na pierwszy rzut oka jest to trochę niezrozumiałe, ale po wgłębieniu się w temat, wszystko wydaje się banalnie proste. Nic bardziej mylnego! Na, teoretycznie, banalny problem trzeba znaleźć niebanalne rozwiązanie. "Potrzeba matką wynalazków", więc powstał napęd na sprężone powietrze robiący naprawdę zaskakująco ciekawy efekt i wprowadzający innych w zachwyt i osłupienie. Oczywiście nie był to jedyny napęd stosowany w pojeździe. Silnik elektryczny (gdyby tylko jeden), moduł komunikacji między kierowcą, a "GPS-em", obracanie oraz podnoszenie "klosza" stanowiącego kadłub pojazdu. Długo by wymieniać, a nie o to tu chodzi. Wracając do sedna sprawy, cały występ zakończył się powodzeniem. Mimo, że zaraz przed wyjściem na scenę zdarzył nam się poważny "problem techniczny", tego byliśmy z występu bardzo zadowoleni. Potem przyszedł czas na "spontany", czyli spontaniczne zadanie narzucone przez organizatorów młodym odyseuszom. Oczywiście wcześniej nie znaliśmy treści ani rodzaju spontana. W końcu, o to chodzi w tym zadaniu. Ma sprawdzać, w jakim stopniu jesteśmy przygotowani na różne spontaniczne sytuacje. Ostatecznie, czy to z powodu zbytniego rozluźnienia, braku większego przyłożenia, jakiegoś głębszego błędu, wyszedł słabo. Mimo tego przez cały czas wykonywania go świetnie się bawiliśmy, a według mnie właśnie o to chodzi. Wszystko, co było do zrobienia, mamy za sobą, tak więc przychodzi pora czekania na końcową galę. To na niej ogłaszane są wyniki, pokazywane niezwykle sympatyczne pokazy najciekawszych odyseuszy. Najbardziej pozytywna rzecz w całej odysei. Niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, tak więc i to. Lekko zmęczeni oraz, mimo zajęcia dwóch drugich miejsc, niezwykle szczęśliwi, wsiadamy do autobusu i wracamy do domu. Wszystkie słowa uznania usłyszane podczas trwania całej odysei zostaną przeze mnie zapamiętane, jako coś niezwykłego i dla mnie cennego. Coś, co warto zapamiętać i pielęgnować całe życie. Dopiero takie imprezy uczą nas niektórych wartości, z którymi warto iść przez całe życie. Po odysei nie jestem bogatszy, sławniejszy czy bardziej lubiany. Jestem po prostu szczęśliwy i to mi wystarcza.
Dziękujemy Dyrekcji Gminnego Ośrodka Kultury Pani Ewie Loster oraz Dyrekcji Publicznego Gimnazjum w Tarnowie Opolskim Pani Jolancie Kasperek za wsparcie finansowe i nie tylko
Bez pomocy z Pań strony nasze poczynania byłyby niemożliwe.